DANE BIOGRAFICZNE

Stan cywilny: żonaty

Stan rodzinny: (dwoje dzieci)

Dziadek "po kądzieli" od 10 maja 2008r.

 

Wykształcenie: wyższe - ANS Warszawa (1983-1988)

Tytuł naukowy mgr nauk politycznych

 

Politechnika Szczecińska - Studium Podyplomowe Wydziału Techniki Morskiej i Informatyki (1996).

Doświadczenie zawodowe:

  

17.03.1964

31.08.1966

Centrala Filmów Oświatowych Oddział w Szczecinie

REFERENT

09.09.1966

31.01.1970

PUPiK „RUCH” Oddział Rejonowy w Szczecinie

INSPEKTOR

11.05.1970

30.11.1971

Stacje Radiowe i TV Stacja Brzegowa SZCZECIN RADIO

ROZDZIELCZY SEGREGATOR

01.12.1971

11.02.1972

Wydzielony Dworcowy Urząd Pocztowy w Szczecinie

ST. ASYSTENT.

18.02.1972

31.03.1974

Zakład Elektronicznej Techniki Obliczeniowej ZETO

OPERATOR EMC

01.04.1974

31.07.1982

Stocznia Szczecińska im. A Warskiego w Szczecinie

SPECJALISTA ds. EKSPLOATACJI EMC

01.08.1982

14.03.1990

Oddelegowanioe do pracy politycznej

ST. INSTRUKTOR

02.04.1990

31.12.1990

ShipCom Centrum Systemów Komputerowych w Szczecinie

PROGRAMISTA

07.01.1991

31.07.1992

Szczecińskie Zakłady Graficzne

INFORMATYK

03.08.1992

30.09.2010

Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w szczecinie

INFORMATYK

 

0d 1 października 2010 - emeryt

 

 

 

WSTĘP

(Do jeszcze nie napisanej powieści)

 

 

 

Miejscem mojego urodzenia jest Warszewo - dzielnica Szczecina w domu przy ulicy Podmokłej 6. A dokładnie, urodziłem się 26 maja 1947r. w tym oto miejscu:

 

Miejsce mojego urodzenia

   

Dom znajdował się na wzgórzu. W dole płynął wąski strumyk, który był krańcem naszych wspaniałych wędrówek. W żaden sposób nie mogliśmy przejść przez strumyk mimo, że był bardzo wąski, gdyż tuż za nim rozciągały się według nas nieprzebyta bagna. Tato często powtarzał, że jeśli pójdziemy dalej niż do strumyka, to bagno się zapadnie i wciągnie nas w głąb ziemi. Po takiej przestrodze nikt nie zdolny był nas namówić na przekroczenie strumyka.   Zadawalaliśmy   się   co najwyżej zerwaniem kilku kaczeńców i szczęśliwi wspinaliśmy się z powrotem pod górę do domu. Piękny był wtedy świat...

              Na parterze willi były trzy pokoje i kuchnia. Górę później wynajmowano.   Podwórze   przed domem było utwardzone zaprawą cementową. Do wschodniej ściany budynku przylegała szopa, w której znajdowało pomieszczenie   dla   zwierząt domowych zwane przez rodziców chlewkiem a po obu stronach ścieżki biegnącej od ulicy do domu długości ok. 20 m, a szerokości 1.5 m rozciągał się ogród. Wzdłuż ścieżki rosły krzewy porzeczek i agrestu. Ogród, graniczył z ul. Podmokłą nazwaną tak chyba dlatego, że każdej jesieni przebycie jej było niezwykle ryzykowne. Błoto i kałuże było stałym utrapieniem mieszkańców. Dla okolicznych dzieci zabawa w ciepłym błocie zaraz po deszczu była ogromną atrakcją...

Wzorem swoich poprzedników ojciec pozwoził część sprzętu z nie zamieszkałych domów i w lipcu tego samego roku sprowadził mamę, która mieszkała w tym czasie ze swoją mamą i babcią oraz z siostrą w Prabutach koło Kwidzynia (na terenie byłych Prus Wsch.) gdzie zostali wysiedleni z Łucka. Siostra mamy w tym czasie uczyła się w gimnazjum a następnie pracowała jako nauczycielka w Szkole Podstawowej w Prabutach.

Tak się złożyło, że w tej ważnej dla mnie chwili przy rodzącej po raz pierwszy matce - nie było nikogo. Po kilkudziesięciu minutach przypadkowo zajrzała do mamy stara Ukrainka, która udzieliła jej i mnie pierwszej pomocy. Oczywiście, że o szpitalu nikt w owym czasie nawet nie myślał. Zaraz po urodzeniu stwierdzono, że jestem bardzo wątły i mogę nie dożyć do chrztu. Więc w tydzień potem tj. 2 czerwca 1947 r. zostałem ochrzczony w Kościele Król. Korony Polskiej w Szczecinie. Nadano mi imiona: Henryk, Antoni a moimi chrzestnymi byli: pan Borowicz  i sąsiadka pani Józefa Mikołajczak.

Jesienią 1950 r. popłynąłem z ojcem statkiem do Gdańska do Stryjka. To było naprawdę wielkie przeżycie. Pamiętam białe wysokie fale, małą przystań, w której oczekiwaliśmy na statek... Dziwiłem   się, że gdy nie spoglądałem poprzez luk miałem złudzenie, że okręt stoi w miejscu, toteż co chwilę podnosiłem się, stawałem na palce i wyglądałem aby się upewnić, że jednak płyniemy.

Stryj posiadał 12 hektarowe gospodarstwo. Powodziło mu się dobrze. Miał chlew i stajnię, kilka koni, 13 krów i bardzo dużo owiec. Mieszkał w biało otynkowanym domku wraz ze swoją konkubiną p. Majewską i Jej kilkunastoletnią córką - Anną Herman. Pamiętam Ją nawet z tego okresu gdy zabierała mnie z sobą odwożąc mleko do mleczarni. Wszystko   mi   pokazywała   i   tłumaczyła. Do dziś pamiętam charakterystyczny zapach siana, którego w stodole było bardzo dużo. Widzę stryja Jana młócącego sieczkę. Po śmierci swojej konkubiny stryj majątek sprzedał i przeniósł się do Gdańska, gdzie otrzymał posadę komornika Sądu Powiatowego w Pucku.

W powrotnej drodze ojciec zgubił mnie na peronie w Gdańsku. Wszystko skończyło się szczęśliwie gdyż po jakimś czasie sam mnie odnalazł.

Po raz drugi oddaliłem się od ojca i zagubiłem będąc z nim na polu w czasie, gdy on zajęty był pracami polowymi. Pole wydawało mi się ogromne, a tam gdzie się kończyło nie było nic - był koniec świata. Wydało mi się, że tam właśnie gdzie zamykał się horyzont poszedł mój tato by jak mi powiedział przygnać konia. Pamiętam znikającą w oddali sylwetkę ojca. Spojrzałem w górę - na niebieskim niebie szybowały ptaki... samotnie stojący słup linii wysokiego napięcia skierował moje myśli na sprawy bardziej ziemskie. Ogarnął mnie naraz wielki strach - tato! Tato! gdzie jesteś - wołałem biegnąc tam gdzie widziałem go po raz ostatni... Dalej, byle dalej od tego strasznego pola - mamo! mamo! - krzyczałem daremnie. Nikogo nie było. Nagle ujrzałem ludzi, wielu ludzi a wśród nich rozpoznałem mamę - skąd się tu wziąłeś synku? - zapytała zdziwiona. Znikły łzy, przestałem dostrzegać ludzi otaczających nas   wokoło, pozostała tylko mama i ja szczęśliwy w jej ramionach....

 

I to by było na tyle... Więcej może napiszę kiedyś w powieści biograficznej, w której losy jej bohatera będą odzwierciedleniem moich przeżyć i doświadczeń.

 

 

 

Książki, które wywarły na mnie największy wpływ i o których pamiętam zawsze i wszędzie:

 

Bajka o pszczołach - Bernard Mandeville

 

Życie jest powieścią idioty - Rose Macaulay

 

Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka

 

 

 

  Licznik odwiedzin:

Licznik odwiedzin